+48 731 682 618

Pon.-Pt. 10:00-18:00

redakcja.mopsiarnia@gmail.com

Pisz w każdej sprawie :)

Sklep

Zajrzyj koniecznie!

Ile psa jest w mopsie? – Pół żartem, pół serio

Patrząc na mopsa, wielu ludzi odnosi wrażenie, że do przeciętnego, takiego stereotypowego psa, jest mu w zasadzie daleko. Jakby zwyczajnie nie po drodze. Jakby był nieco innym gatunkiem. Można się zgadzać, nie zgadzać, dzielić swoimi obserwacjami i dyskutować na temat tego ile psowatości jest w mopsie, ale najlepiej po prostu dowiedzieć się, co w trawie piszczy. I o tym, z przymrużeniem oka, właśnie dziś.

Aby zrozumieć wyjątkowość mopsa i jego zachowania, należy zacząć u źródła. Znaleźć odpowiedź na pytanie, co sprawia, że jedne psy wydają nam się bardziej psowate, a inne mniej. I nie mam tu na myśli akurat kwestii anatomicznej i rasowości, bo to temat na oddzielny artykuł. Bradziej skupię się dziś na charakterze i behawiorze. Za to więc, czy pies jest w naszych oczach bardziej lub mniej psowaty odpowiadają atawizmy. Co w wielkim skrócie oznacza nic innego jak przejawianie cech dawnych przodków. W przypadku psa, dotyczy to oczywiście psów pierwotnych, jeszcze nieudomowionych, które żyły wolno i dziko. I tak naprawdę, wszyscy znamy te cechy, te zachowania i instynkty. Znamy je od lat. Wspaniałymi przykładami były dla nas podwórkowe psy z dzieciństwa, najczęściej kundelki.. To one utarły w nas wizerunek psa. Tego jak się zachowuje, czy powinien zachowywać. Tego, że jest to normalne i naturalne. Ale często nie wiemy z czego to wynika i skąd dane zachowania się wzięły oraz że jedne rasy przejawiają ich mniej, a inne więcej.

Kopanie dołków

Kopanie dołków i chowanie jedzenia na później – żeby nikt nie ukradł – to dość typowe zachowanie dla wielu czworonogów. Tak robiły psy pierwotne, żeby żaden inny zwierz nie skradł im zdobyczy, którą udało im się upolować, lecz której nie zjadły do końca. Tak, przodkowie potrafili ukrywać zapasy, bo nikt im jedzenia w miseczce pod nos codziennie nie podsuwał i trzeba było resztki bunkrować, w razie gdyby nazajutrz kolejne polowanie zakonczyło się klęską.

Wydeptywanie posłania przed snem

To bardzo znany atawizm. Ceremonialne przygotowywanie swojego posłania przed snem, wydeptując je, uklepując, kopiąc w nim zupełnie, jakby miało stać się głębsze. Na cóż to! Myślimy wtedy: „wata się zbiła po praniu, może mu niewygodnie i coś go uwiera?” Otóż nie. Tak robili psi przodkowie, żeby spało im się wygodniej, ponieważ nie mieli puchatych legowisk. Trzeba było sobie jakoś radzić, w ziemi coś pokopać, trochę wydeptać, potem się powiercić i w takim dołku spać. Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. To była po części nie tylko kwestia bezpieczeństwa, żeby podczas snu nie rzucać się tak w oczy, tylko skryć się w głębieniu, lecz również kwestia utrzymywania ciepłoty ciała, ponieważ nocą temperatura spada.

A skoro o spaniu mowa, to oczywiście tylko w znanej nam wszystkim pozycji na kłebuszek, będąc zwiniętym i zasłaniając swoje wszystkie wrażliwe miejsca (czy to przed chłodem właśnie, czy innymi drapieżnikami). Wszak na otwartej przestrzeni i to często w zupełnej dziczy, nie było wiadomo, co się kryje pod osłoną nocy.


Fot. Na przykładzie wilków możemy zobaczyć, że jeśli chodzi o wypoczynek, to mogą leżeć wszędzie, w rozluźnionej pozycji, ale do snu, wykopują sobie niewielkie wgłębienia w ziemi, zlokalizowane blisko siebie, w ktorych śpią zwinięte w kłębek.Błędem jest częste stwierdzenie, że wilki mieszkają w norach. Nory, głębokie nawet na kilka metrów, są wykopywane przez samice i wykorzystywane wyłącznie w okresie narodzin i chowu małych wilcząt, czyli w okresie od kwietnia do lipca. Po tym okresie wszystkie wilki, również te odchowane, śpią na zewnątrz.

Fot. Błędne skojarzenie, iż wilki mieszkają w norach i są gatunkiem norowców, wynika być może z tego, że jednym z przedstawicieli norowców były wilkowowór tasmański, który ze względu na podobieństwo do wilka, nazywany był potocznie wilkiem tasmańskim lub wilkiem workowatym. Był to jednak zupełnie inny gatunek - torbacz. Ostatni osobnik wyginął w XX wieku.

Tarzanie się

Tarzanie się w błocie, odchodach, jakichś brudach i odpadach, to również częsty widok, jakiego mogą doświadczyć opiekunowie psów. Myślą wtedy: „no wariat, oszalał, mam psychicznego psa”. Nie, nie. To pradawny, naturalny kamuflaż, aby potencjalna ofiara, zdobycz, którą w dzisiejszych czasach nazwalibyśmy miską karmy, nie uciekła spłoszona po wyczuciu zapachu psa próbującego ją upolować.

To tylko kilka najbardziej znanych zachowań, ponieważ lista jest długa. Zaliczyć do niej można również koprofagię, lizanie łap, znaczenie terenu, tarzanie się w trawie, wybieranie idealnego miejsca na toaletę czy rozkopywanie swoich odchodów po wypróżnieniu i tak dalej.
Każde zachowanie ma swoje korzenie, jest czymś spowodowane. I choć obecnie udomowione psy nie mają takich problemów jak ich przodkowie, czyli nie muszą walczyć o przetrwanie, chować się w bezpieczne miejsca w nocy, polować czy kamulfować się, to jednak mimo wszystko bardzo często zachowują się taki sposób. Zupełnie jakby praktykowały jakieś pradawne ceremoniały.
Ale to są właśnie atawizmy. Instynkty, które przetrwały zapisane gdzieś w kodzie genetycznym gatunku i pomimo upływu lat, powstania setek ras i silnej antropomorfizacji, nie zniknęły.

Gdzie w tym wszystkim mops?

Otóż mopsy zachowały bardzo mało atawizmów lub zostały one silnie przekształcone. Nie wykazują ich tak dużo jak koledzy innych ras. Zakopywanie jedzenia? Może jakiś jeden osobnik na 100 ma czasami przebłyski, że coś zakopie, ale sam nie wie czemu i ponieważ nie przywykł do tego zbytnio, to i tak jest to pozbawione logistyki, bo ukrywa coś między poduszkami na kanapie i to nawet nie jedzenie tylko skarpetę.
Albo spanie zwiniętym w kłębuszek? Po co, skoro można się wyłożyć podwoziem do góry, albo na żabkę na środku korytarza lub można też gdzieś się wcisnąć, gdzie przestrzeni ledwo starcza na fałdki. Wszak akrobatyczna pozycja to klasyka wśród mopsów, z obowiązkowym podpórkiem pod głowę oczywiście. Czy to w postaci ludzkiej stopy czy to obiektu martwej natury, nieistotne.
Można też zasnąć na siedząco, walcząc ze snem i próbując się oszukiwać, że ma się przewagę w tej walce, by ostatecznie polec zaskczonym, obudzić się i zaczynać od nowa. Można też przecież spać jedną częścią ciała w legowisku, a drugą poza nim. Części ciała się zmieniają, to naprawdę wynik przypadku i tego, czy się akurat wchodziło do posłania czy wychodziło i zasnęło po drodze. Mopsy jak widać, nie odczuwają żadnego zagrożenia i ochrona wrażliwych części ciała nie jest u nich czymś, na czym skupiają swoją uwagę.
Z kolei ugniatanie legowiska? Szukanie wygodnego miejsca? Mopsy wydaje się, że wręcz preferują jak najmniej wygodne miejsca do spania. To oczywiście nie jest kwestia preferencji, bo wygodę mopsy lubią, jest to raczej silna potrzeba towarzyszenia człowiekowi wszędzie, a więc i zasypiania w miejscu, w którym człowiek akurat jest. Dlatego nie ma znaczenia, czy to buty w korytarzu, dywanik w łazience, reklamówka po zakupach na podłodze w kuchni albo po prostu człowiek sam w sobie. 

Analizując kolejne atawizmy, można zauważyć, że mopsy raczej nie tarzają się w odchodach czy błocie. Z takich silnie zachowanych instynktów, jest wybieranie idealnego miejsca do wypróżnienia i rozkopywanie swoich odchodów. Ceremonia przygotowywania się do… kupki, jest całym spektaklem, którego inne psy tak nie przejawiają. I nie wiedzieć dlaczego i skąd, akurat to zachowanie, nie tyle przetrwało u mopsów, ale bardzo się nasiliło. Czasami jest to kilka minut chodzenia w kółko i ugniatania trawy, by w ostatnim momencie, zmienić jednak miejsce i zacząć ugniatać trawę gdzie indziej. Np. metr dalej. Psy jako gatunek, owszem, posługują się węchem by wybrać miejsce na toaletę i tutaj działają instynkty. U mopsa jednak, atawizm kręcenia się w kółko przed wypróżnieniem, to pierwotny przejaw wygody. Łatwiej wypróżnić się na ugniecionej trawie, prawda? Żadne gąszcze nie przeszkadzają, a kosiarek kiedyś nie było.

Innym wyjątkowym zachowaniem mopsa, jest jego niski poziom strachu, który zupełnie nie współgra z jego wyglądem. I tak jak na przykład większość psów panicznie boi się huku fajerwerków czy nawet burzy, tak mops, jest zupełnie niewzruszony tego typu hałasem. Bywa raczej zainteresowany i nastawiony bardzo walecznie. Jak to wytłumaczyć? Nie do końca wiadomo akurat. Czy to jakiś atawizm tylko tej rasy? Tutaj sprawa nie jest taka jasna. Mopsy w prawdzie pełniły kiedyś funkcję alarmującą,więc jak widać przejawiają to zachowanie od setek lat. I do dziś jest to niemałą zagadką dla psich psychologów.

To jak w końcu? Czy mops to prawdziwy pies?

Ostatecznie, kształtuje nam się pewien wniosek. Mops, w swoim codziennym życiu, przejawia za-chowania, które wskazują na jego niesamowite dostosowanie do życia z człowiekiem, w jego domu i jego otoczeniu. Bycia obok człowieka, pragnienia ciągłego kontaktu z nim i towarzy-szenia mu w każdej sytuacji. Mopsi charakter jest wyjątkowy, ponieważ dzięki zanikowi pewnych typowych psich zachowań a nasileniu innych, powstała nam taka sinusoida osobowości, bardzo dopasowanej, do życia z człowiekiem. Osobowości niezwykle udomowionego psa, który z dzikim przodkiem – powiedzmy to sobie szczerze – ma już mało wspólnego. To sprawia, że nazwanie mopsa rasą do towarzystwa (ozdobną do towarzystwa, bo przecież jest do tego piękny i dumny), ma sens. Naprawdę ma sens i nie jest przypadkowym wymysłem hodowców, sędziów, tylko wynikiem naprawdę wnikliwej obserwacji rasy.
I tak oto mopsy wolą towarzystwo ludzi, niż innych psów. Wolą spać z człowiekiem, niż w swoim posłaniu. Wolą potowarzyszyć człowiekowi w drodze z kuchni do salonu niczym cień, niż zająć się psimi sprawami, bo sprawy ludzkie są dla nich o wiele bardziej ciekawe. Nie zakopują resztek, nie tarzają się w brudach, lubują spać na poduszkach, mają wspaniałą sylwetkę wpisaną w kwadrat i poruszają się chodem diagonalnym, który jest pełen gracji.

Czy to wszystko sprawia, że mops jest mało psowaty? Jeśli by postrzegać psowatość przez pryzmat ilości zachowanych atawizmów, które wskazują na wysoki poziom pierwotnej natury psa i jego dzikości, to być może tak. Jeśli jednak patrzeć na to przez pryzmat bycia blisko z człowiekiem i pełnienia funkcji jego przyjaciela, i towarzysza – czego w zasadzie oczekuje się od psów – to nie. W tym wypadku, mops ląduje wręcz na podium. Bo wszystko właśnie zależy od tego czego oczekuje się od psa.
Mopsy, potrafią stworzyć bardzo silną więź z człowiekiem. Taką, która daje nam poczucie posiadania u swojego boku prawdziwego towarzysza, towarzysza który naprawdę potrafi pocieszyć i nie odstępuje nas nas.
Poświęca nam totalnie całą swoją uwagę. Mopsie życie, jest sfokusowane na byciu cieniem człowieka. To jego misja. To jest swego rodzaju oprogramowanie, które ta rasa ma zainstalowane w swoim kodzie genetycznym. I nie ma możliwości by to zmienić. Jeśli oczekujemy czegoś innego od psa, na przykład stróżowania, obrony czy aktywności w wymagających sportach, to musimy wybrać psa innej rasy. Bo mops, to nieprzeciętny pies dla przeciętnych ludzi. I niech nikt nie poczuje urażony, że został nazwany przeciętnym. Bo prawda jest taka, że w kwestii wymagań, jakie ma człowiek zdecydowany na mopsa, jest on przeciętny. Bo pies do towarzystwa, to nie jest wzbudzający respekt stróż posesji, czy uczestnik ekstremalnych wycieczek i aktywności. Ta poprzeczka nie jest ponadprzeciętna. Pies do towarzystwa, to pełen radości i entuzjazmu przyjaciel, który swoją obecnością, wpatrzeniem w nas, całkowitym poświęceniem i oddaniem sprawia, że przestajemy czuć się samotni, smutni czy przygnębieni. Towarzyszy nam w naszych codziennych, prostych sprawach. Od porannej kawy, do wieczornej herbaty przed snem. I nigdy nie ma dla niego ważniejszych spraw, niż my.

Niby tylko tyle, a w zasadzie aż tyle. Niby mamy przeciętne wymagania, a trafia nam się nieprzeciętny pies.

Picture of Karolina Kwiatkowska

Karolina Kwiatkowska

Redaktor naczelna portalu Mopsiarnia, behawiorystka, dziennikarka, pedagog. Miłośniczka podróży, kawy i rasy mops od 15 lat. Autorka książki "Mops w pigułce".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: