Kamil Pakalski to miłośnik podróży, aktywnego zwiedzania, a w szczególności rowerowych wycieczek. Jego towarzyszem we wszystkich wyprawach jest 3-letni mops Songo, który swoim podróżniczym entuzjazmem obala wszelkie mity na temat lenistwa mopsa i łamie stereotypy opisujące jego rasę jako „pies kanapowy”. Songo to niezwykle aktywny mops, który przemierzył na własnych łapach Dolinę Chochołowską. W dzisiejszym wywiadzie: dwie bratnie dusze podróżnicze. Zapraszamy do przeczytania historii i przygód tego niezwykłego duetu.

KK: Skąd decyzja o zakupie mopsa? Nie obawiałeś się, że syndrom brachycefaliczny będzie przeszkodą w tym, aby Twój psi przyjaciel towarzyszył Ci we wszystkich podróżach?
KP: Od zawsze moim marzeniem było posiadanie psa rasy mops. Znajomi już od ponad 5 lat posiadają mopsa i wiedziałem jak zabawna, urocza, pozytywnie nastawiona do świata, chrumkająca a zarazem nie kiedy uparta jest ta rasa. Byłem zdziwiony jak wiele radości może dawać taki mały piesek jakim jest mops. Pamiętam jak otworzyłem drzwi od samochodu, a on już tam siedział i oczekiwał na przejażdżkę. Nie wiedziałem, że mopsy to urodzeni podróżnicy, zanim nie zacząłem zabierać mopsa sąsiadów na wycieczki w niektóre weekendy. Wiedziałem natomiast, że trzeba im poświęcać sporo czasu, pielęgnować ich pyszczek oraz pamiętać o nawadnianiu i zwracaniu szczególnej uwagi na oddychanie ze względu na ich charakterystyczną budowę czaszki. Stwierdziliśmy wspólnie z żoną, że teraz to już na pewno musimy mieć mopsa. Songo ma nawet swój paszport – zwiedzamy różne miejsca i chcieliśmy aby w tych momentach naszego życia towarzyszył nam nowy członek rodziny jakim jest mops.
KP: Od zawsze moim marzeniem było posiadanie psa rasy mops. Znajomi już od ponad 5 lat posiadają mopsa i wiedziałem jak zabawna, urocza, pozytywnie nastawiona do świata, chrumkająca a zarazem nie kiedy uparta jest ta rasa. Byłem zdziwiony jak wiele radości może dawać taki mały piesek jakim jest mops. Pamiętam jak otworzyłem drzwi od samochodu, a on już tam siedział i oczekiwał na przejażdżkę. Nie wiedziałem, że mopsy to urodzeni podróżnicy, zanim nie zacząłem zabierać mopsa sąsiadów na wycieczki w niektóre weekendy. Wiedziałem natomiast, że trzeba im poświęcać sporo czasu, pielęgnować ich pyszczek oraz pamiętać o nawadnianiu i zwracaniu szczególnej uwagi na oddychanie ze względu na ich charakterystyczną budowę czaszki. Stwierdziliśmy wspólnie z żoną, że teraz to już na pewno musimy mieć mopsa. Songo ma nawet swój paszport – zwiedzamy różne miejsca i chcieliśmy aby w tych momentach naszego życia towarzyszył nam nowy członek rodziny jakim jest mops.
KK: Jakie miejsca dotychczas zwiedziłeś w towarzystwie swojego mopsiego przyjaciela?
KP: Songa zabieram wszędzie gdzie się tylko da, nawet do Centrów Handlowych (o ile tylko można wejść tam z psem). Songo towarzyszył mi dotychczas w takich miejscach jak: Zakopane, Dolina Chochołowska, Spływ Dunajcem, Jeziora Kaszubskie, Toruń, Ciechocinek, Kraków, a także miejscowości nadmorskie, takie jak na przykład Darłówko, Ustka, Koszalin, Gdańsk, Gdynia, Hel i wiele innych.

KK: To już spora część Polski, wspaniale! Ale mimo wszystko jesteś raczej miłośnikiem wycieczek rowerowych. Na wielu zdjęciach zobaczyć można, że zabierasz Songa na te wyprawy ze sobą, co jest sporym wyzwaniem ze względu na trudność w doborze odpowiedniego fotelika. Ale wy sobie poradziliście i sprzęt wygląda zjawiskowo. Jak go znalazłeś?
KP: Uwielbiam jeździć na rowerze i bardzo chciałem by towarzyszył mi w tym Songo. Nie lubiłem tego momentu jak wracałem z pracy, brałem rower, jechałem nad jezioro, a on zostawał w domu i patrzył ze smutkiem jak wychodzę. Postanowiłem to zmienić i rozejrzeć się co oferuje rynek. Moim podstawowym celem było coś, co będzie wygodne dla Songa i zapewniające mu bezpieczeństwo na najwyższym poziomie. Przeglądając internet jak i przeglądając program Nowy Gadżet zauważyłem, że jest kręcony odcinek z fotelikiem do roweru, w którym to Kuba Klawiter testuje go wraz z mopsem. Postanowiłem napisać do niego prywatną wiadomość z pytaniem jak mops się zachowywał oraz czy ten fotelik jest bezpieczny. Otrzymałem informację zwrotną, że mops był spokojny i fotelik jest bezpieczny. Postanowiłem bez wahania zamówić ten fotelik od producenta.
KK: Pierwszą nietypową cechę tego fotelika można dostrzec od razu i jest to swego rodzaju podstawka pod łapy. Czemu ma ona dokładnie służyć?
KP: Tak dokładnie, podstawka ta umożliwia oparcie się Songa i podziwianie krajobrazu a z drugiej umożliwia wyłożenie łapek, pyszczka, i odpoczywanie. Songo podczas dłuższej podróży kładzie łapki na to swój piękny mopsowy pyszczek i zasypia, a ja po drodze słucham długiego chrapania, haha!

KK: Sport i terapia relaksacyjna w jednym! Czy przed zakupem tego konkretnego fotelika testowałeś jakieś inne, czy od razu czułeś, że zwykłe się nie sprawdzą?
KP: Tak jak wspominałem, najważniejsze przed wyborem fotelika było dla mnie komfort i bezpieczeństwo Songa. Testowałem przyczepkę dla psów jednak Songo nie czuł się w niej dobrze kiedy jechałem z przodu. Głośno wył i drapał. Analizowałem co jest tego przyczyną. Zrozumiałem, że on zawsze chce być z przodu, chce być przy mnie, a tak widzi, że ja jestem z przodu a on tam zamknięty. Przyczepka naprawdę była renomowanej firmy i wykonana z wysokiej jakości, ale nie dla Songa. Odkupiła ją ode mnie koleżanka, a ja ostatecznie cieszę się, że tak wyszło, bo teraz Songo jest blisko mnie i podczas jazdy mogę go głaskać dawać mu psiastka, przytulać go i rozmawiać z nim.
KK: Sądzisz, że Songo tak samo lubi podróże rowerowe jak Ty?
KP: Uwielbia! Jak tylko powiem: „Songo! Jedziemy rowerkiem?”, to zaczyna się kręcić, prychać i szczekać z radości, haha! Nawet jedno zdjęcie, które dołączam do tego wywiadu, na którym Songo siedzi w swoim foteliku, zdobyło 1 miejsce w radiu eska, spośród ponad 1200 zgłoszeń.
KK: Dlatego też jest ono głównym zdjęciem tego wywiadu! A czy mieliście jakąś ekstremalną wycieczkę?
KP: Taką najbardziej ekstremalną, o ile można ją tak nazwać, był przejazd rowerem z Zakopanego do Schroniska w Dolinie Chochołowskiej przez Gubałówkę. 

KK: Opowiesz nam więcej szczegółów?
KP: Na wstępie wspomnę, że przyjechaliśmy spod Gdańska, gdzie mieszkamy. Podróż zaczęliśmy z samego rana z hotelu w Centrum Zakopanego montując osobisty fotelik Songa do roweru, pakując do plecaka dużą butelkę wody, psiastka i smakołyki, długą linkę treningową, osobisty ręcznik Songa oraz jego miseczkę. Po spakowaniu i ustawieniu nawigacji w telefonie ruszyliśmy w podróż. Pierwszy problem jaki napotkaliśmy to nieczynny w tym okresie jakim byliśmy wyciąg Harenda, na który można zabrać rower. Znaleźliśmy inne rozwiązanie – postanowiliśmy, że sami tam wjedziemy! Po 5 min jazdy stwierdziliśmy z Songiem, że jednak zaczniemy prowadzić rower. Songo szedł dzielnie pod górę na specjalnej lince treningowej przypiętej Do jego specjalnych szelek. Oczywiście musiał iść z przodu. Wyglądało to tak: „Pancio, co ty się tak ociągasz, ja chcę już być na górze!”. Robiliśmy sobie co jakiś czas odpoczynek na psiastko i wodę, aż dotarliśmy na samą górę i Songo znów wsiadł do swojego fotelika, po czym ruszyliśmy w dalszą trasę. Po drodze spotykaliśmy wiele osób, które były zadziwione widokiem mopsa na rowerze i dopytywały o możliwość zrobienia zdjęcia (zastanawialiśmy się z Songiem czy czasem nie powinniśmy wystawić kartki: zdjęcie z mopsem 5 zł – zbieram na psiastko, haha!), ale musieliśmy jechać dalej bo przed nami było jeszcze trochę drogi. Mieliśmy ekstremalny zjazd rowerem w dół z Gubałówki w stronę Doliny Chochołowskiej. Songowi tak się ten zjazd podobał, że jego pyszczek wyglądał jakby się uśmiechał. Kiedy dotarliśmy do Doliny Chochołowskiej znowu turyści nas zaczepiali prosząc o zdjęcie (tutaj także moglibyśmy zarobić na psiastka). Przed nami została już tylko ostatnia „prosta” do celu. Po drodze do schroniska zatrzymywaliśmy się co kawałek nad strumykiem, gdzie Songo zażywał górskich kąpieli. On uwielbia kąpiele, więc gdy widział wodę, to patrzył się na mnie i dawał znak, zupełnie jakby chciał powiedzieć: „Pancio! Zatrzymaj się tutaj!”
KK: I co dalej? Dotarliście do schroniska?
KP: Tak, ale droga do Schroniska w Dolinie Chochołowskiej wiedzie dość kamienistą wyboistą drogą i co jakiś postanowiliśmy prowadzić rower. Songo oczywiście musiał iść na przodzie. Kiedy dotarliśmy już do schroniska, kolejny raz widok mopsa na rowerze wzbudzał zachwyt. Zjedliśmy małe co nieco i postanowiliśmy wracać. Zapomnieliśmy, że musimy o własnych siłach i nogach – „moich nogach” – wrócić do hotelu w Zakopanem. Zjazd był także ekstremalny, zatrzymaliśmy się już tylko na wyjściu z doliny wyprzedzając po drodze bryczki, turystów. Widać było, że Songowi bardzo podoba się szybka jazda bo znowu było widać na jego pyszczku uśmiech. Całą powrotną drogę do samego hotelu przespał w foteliku głośno chrapiąc.
KK: A czy mieliście jakieś długie piesze wycieczki?
KP: Tak, i jako, że wyżej wspominałem o wycieczce rowerowej do Doliny Chochołowskiej to przytoczę epizod z następnego dnia. Postanowiłem, że pojedziemy na spływ Dunajcem. Spakowaliśmy plecaki, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Jak wiadomo góry bywają kapryśne i po drodze na spływ spotkała nas ulewa. Zatrzymałem się i postanowiłem zmienić plany. Uznałem, że pojedziemy do Doliny Chochołowskiej i zobaczę czy Songo da radę przejść całą Dolinę. Deszcz ustał i była odpowiednia temperatura. Oczywiście założenie było takie, że jak tylko Songo się zmęczy to wracamy. Myślałem, że dojdziemy tylko do połowy drogi, jednak tak się myliłem. Songo co kawałek ciągnął do górskiego strumyka gdzie zażywał kąpieli, jadł psiastka i ani myślał by zawrócić. I tak sobie spacerowaliśmy, oczywiście Songo na przodzie, aż dotarliśmy pod samo Schronisko, gdzie przed wejściem osoby się pytały czy on tu dotarł na własnych łapkach oznajmiłem, że oczywiście, ale z postojami na kąpiel. Otrzymałem odpowiedź, że to chyba pierwszy mops, który na własnych łapkach dotarł do Doliny Chochołowskiej. Wracaliśmy także spacerkiem i ponownie Songo zażywał kąpieli i całą powrotną drogę przespacerował sam, latając za kijkami, za którymi uwielbia ganiać. Kiedy weszliśmy do samochodu wskoczył i zasnął jak mops, chrapiąc aż do samego hotelu.
KK: Jak widać Songo ma wspaniałą kondycję, wygląda świetnie. Jaką ma dietę? Karma sucha, mokra czy barf? I czy bardzo jej pilnujesz?
KP: Miałem problem z dopasowaniem Songowi odpowiedniej karmy, gdyż puszczał „bąki”. Na każdym spacerze robił rzadką kupę. Po konsultacji z weterynarzem otrzymałem informację, że najlepszym rozwiązaniem będzie stosowanie suchej karmy hipoalergicznej. Wybrałem producenta i Songo je tę karmę jako główny posiłek. Mamy małą przenośną wagę kuchenną, którą zabieramy zawsze ze sobą i odmierzamy odpowiednią dawkę karmy. Jednak aby Songo nie otrzymywał tylko suchej karmy, zamawiam mu przysmaki (psiastka) z wielbłąda, przepiórki z żurawiną, dziczyzny. Staram się dbać o jego sylwetkę i aby dostawał karmę jak najwyższej jakości, bo jak to się mówi: „jesteś tym co jesz”.
KK: Jako miłośnik mopsów, pewnie znasz krążący stereotyp głoszący, że mopsy są leniwe i najlepiej to by tylko spały. A ponieważ twoje doświadczenia udowadniają, że może być zupełnie inaczej, to powiedz nam jakie jest twoje zdanie na ten temat.
KP: Powiem tak: z mojego doświadczenia ten stereotyp można włożyć między książki. Songo uwielbia długie spacery, wycieczki, bieganie za kijkiem, pływanie – ma nawet swoją kamizelkę ratunkową. W ogóle zauważam, że podejście ludzi do psów się zmienia. Ostatnio będąc na wycieczce i udając się do restauracji, na końcu Menu zauważyłem Menu dla psów i fajne przekąski były dla pupili. Wracając do pytania, Songo uwielbia swój ogród – to jedyne miejsce, do którego jak wpadnie to się nie słucha, lata po nim jak szalony i szczeka aby go gonić. Nie wiem skąd on ma tyle energii. Czasami mam wrażenie, że to nie mops, ale wieczorem gdy wskoczy do łóżka i zacznie chrapać – jestem pewny.
Zdjęcia wykorzystane w wywiadzie: Kamil Pakalski
Rozmawiała: Karolina Kwiatkowska